Info

avatar Ten blog i rower prowadzi axass z miasteczka Gałków Mały. Na razie mam przejechane 198709.79 kilometrów w tym 10401.71 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.76 km/h.
Więcej o mnie.
------------------------------------------ Follow me on Strava ------------------------------------------
2012 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl

2022 baton rowerowy bikestats.pl
---------------------------------------------- Flag Counter ---------------------------------------------- Realtime Website Traffic ----------------------------------------------

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy axass.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 113.40km
  • Czas 07:34
  • VAVG 14.99km/h
  • Podjazdy 1767m
  • Sprzęt Cube Analog
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 3

Niedziela, 7 sierpnia 2016 · dodano: 19.08.2016 | Komentarze 3

Dzień 3
Pobudka, żarcie, pakowanie i spadam stąd. A że była Niedziela to zauważyłem nie bez wzajemności że ktoś na pagórku zbiera dzikie jeżyny. Co zrobisz. Miałem nocleg na dziko to i niech inni z dziczy czerpią. Strzała na Świdnicę i Wałbrzych. A do nich prowadziła na samym początku malownicza droga asfaltowa wijąca się wokół masywu. W Świdnicy miałem okazję ominąć ruch miejski i prawie całe miasto przejechałem urokliwymi parkami. Sporo szerokich ścieżek więc nie ma natłoku ludzi i nie trzeba się użerać z blaszakami. Ominąłem krajówkę i pojechałem "jakąś" drogą. Malownicza?- a jak! Pod górkę? - a jak!, w słońcu 30 stopni i to przed 13 stą? - a jak! I radocha z jazdy jak trzeba. A i podjazd 13 % się trafił. Potem wyszło na jaw że wjechałem na szlak edukacyjny tylko zacząłem go od końca. Bywa. Czasem tak się najlepiej poznaje okolice. I nie wiadomo kiedy dojechałem do zamku Książ. Dla fanów historii, dupa blada, to nie mój klimat. Ludzi jak na promenadzie w Sopocie. harmider i rozmowy że Janusz kupił taaaaka plazmę do livingrooma a Jola spawała na dywan u kumpeli. Zamek i park wokół niego owszem pokaźny ale natłok ludzi tu ciut za dużo. Pstryk że byłem i omijając dzieciaki z lodami spadam dalej. Kolejny punkt to kolorowe stawy w Rudawach Janowickich.
To samo co w Książuniu. Ludzi multum, bar piwny z hamburgerami. Jak mam patrzeć w rdzawą toń jeziorka jak co chwilę dzieciaki rzucają kamienie w wodę?. Zresztą osobiście to miejsce mnie nie powaliło. Na jakimś serwisie przeczytałem że to "nieodkryte piękno Polski". Też go nie mogłem odkryć. A tak w ramach dygresji mistrza miał tekst podpitego gościa który stał na tarasie widokowym, ledwo co przyszedł rzecze w te słowa" To to!? Lepiej do Tesco trzeba było jechać" I poniekąd podzielam jego zdanie. Ale dokąd dalej. Wcisnąłem się na szlak rowerowy Wielkiej Kopy i po 5 minutach byłem za całym tym cyrkiem i znów na podjazdach. Oj te były przepyszne. Kamulce i znów 13% nachyleń. Dziwne uczucie. Wiesz że musisz się oszczędzać bo nie jesteś u celu swej wędrówki ale
napierasz aż słuchać prężące się szprychy. Co tak gna człowieka wyżej wyżej...endorfiny wraz ze zmęczeniem tworzyły jedną myśl, "jeszcze dwa ruchy korbą jeszcze jeden, no może jeszcze trzy i kończę, no jeszcze kawałek..." Tu na podjazdach dwa razy uskoczyły kamulce spod koła i musiałem się ewakuować. Facet zjeżdżając z górki widząc moją pracę organiczną na sakwomacie miał rację mówiąc "powodzenia". Ale wywnioskowałem że z sakwami czyli z obciążeniem na tylnym kole miałem łatwiej bo miałem lepszą przyczepność. Może jak uzbieram na fulla to jeszcze się tam wybiorę. Tymczasem jadę dalej. Zjazd z góry lekko zagotował tarcze, ale to nic w porównaniu ze zjazdem z Karpacza. Kolejny nocleg na dziko przed Kowarami. Następna nagroda za dzisiejszy wysiłek dnia. Jeszcze tylko pokonanie małego wzniesienia, prysznic w butelce wody i spanie w oczekiwani na jutro. I uciecha dla siatkówki że zarejestrowała kolejny taki piękny zachód słońca, kolejne miejsce, kolejna zdobycz, kolejne doznania. Średni wznios wyniósł 4% a maksymalne nachylenie 20%. Jest moc!

klimatyczny park w Świdnicy


rzut oka na świdniczną parkową toń


i rzut oka na opuszczony szpital elżbietanek


pogubiona trasa do Wałbrzycha


ciąg dalszy pogubionej trasy


i zjazd 7% po kamulcach, to był krótki acz treściwy fragment trasy


zamek Książ, czuć ten przepych


inny view na gmach


i fragment okalającego zamek parku


dalej szuterek


jeszcze strzał nawigacyjny


i po pokonaniu podjazdu żółty staw


ten dla odmiany miał być purpurowy, ok przyznam ten był najbardziej fotogeniczny


a to już gdzieś na trasie rowerowej Wielkiej Kopy


widok na sen


i jeszcze jeden z sercem





Komentarze
Trollking
| 20:39 poniedziałek, 22 sierpnia 2016 | linkuj Cholera.... pamiętam jako półdzikie............ :/
axass
| 19:40 poniedziałek, 22 sierpnia 2016 | linkuj No właśnie, było zapomniane a teraz odkopane i robi się spęd, do tego stopnia że już na wjeździe zrobił się korek od samochodów. A ogródek z piwem i żarełkiem stoi i ma się dobrez wśród łaknących odpoczynku na łonie przyrody tjuristuff.
Trollking
| 18:04 sobota, 20 sierpnia 2016 | linkuj Fiu, fiu, wkopać się na Kopę - godne, godne :)

Kolorowe Jeziorka są najciekawsze albo późną jesienią, albo wczesną wiosną, gdy nie ma już/jeszcze aż tylu "tescowiczów". Do tego jeszcze kilka lat temu było to zapomniane przez wszystkich miejsce, a teraz... tylko czekać na przydrożne budki z kebabem :/
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ynien
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]