Info

avatar Ten blog i rower prowadzi axass z miasteczka Gałków Mały. Na razie mam przejechane 198936.25 kilometrów w tym 10401.71 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.75 km/h.
Więcej o mnie.
------------------------------------------ Follow me on Strava ------------------------------------------
2012 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl

2022 baton rowerowy bikestats.pl
---------------------------------------------- Flag Counter ---------------------------------------------- Realtime Website Traffic ----------------------------------------------

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy axass.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

objazdówka 2017

Dystans całkowity:1166.25 km (w terenie 75.00 km; 6.43%)
Czas w ruchu:51:24
Średnia prędkość:22.69 km/h
Maksymalna prędkość:43.00 km/h
Suma podjazdów:5403 m
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:166.61 km i 7h 20m
Więcej statystyk
  • DST 68.95km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:49
  • VAVG 24.48km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 392m
  • Sprzęt Cube Analog
  • Aktywność Jazda na rowerze

powrót

Piątek, 18 sierpnia 2017 · dodano: 20.08.2017 | Komentarze 2

Tutaj lekko zaspałem na wyjazd do Gdyni. Na stację PKP miałem circa 50 km ale po takim relaksie para w nogach była także wyrobiłem się na jakieś 10 minut przed odjazdem pociągu. PKP nie zawiodło, jest wieszak na rower, jest rezerwacja, jest klima więc luz. Po drodze jednak zaczął panować lekki tłok. W przedziale był również jakże rozkrzyczany mały chłopczyk który siał popłoch swoim rejestrem głosu. Po drodze nic nie zginęło, nic się nie znalazło więc podróż minęła w miarę spokojnie. Green Velo i część wschodniej ścianki zaliczone, Śniardwy zaliczone, nawet Fragment MRDP machnięty, relaks nad morzem był, 1100 km w 6 dni zrobione, 62 nowe gminy w koszyku. Trip zaliczam do udanych.

Kategoria objazdówka 2017


  • DST 281.16km
  • Teren 5.00km
  • Czas 12:08
  • VAVG 23.17km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Podjazdy 1521m
  • Sprzęt Cube Analog
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 6 objazdówki

Poniedziałek, 14 sierpnia 2017 · dodano: 20.08.2017 | Komentarze 2

Rano budzi mnie odgłos traktora. Chwila przemyślenia i szybka szama, zbieram bambetle i z myślą „nie no, skoro jest tak wcześnie to jadę od razu, one time nad morze do końcowego, ostatecznego, celu czyli do Karwieńskich Błot”. Plan ambitny. Na oko to jakieś do 300 km i obładowany sakwomat swoje waży ale jadę – ryzyko zawodowe rowerzysty najwyżej nie dojadę. Na początek pojechałem skrótem czyli jak wnioskowałem drogą którą będzie znacznie szybciej. Trafiłem na kocie łby i utrzymywałem już zdrowe dla mojego uzębieni. Potem strzał na Elbląg. Na żuławach wiślanych spotykam ziomka z mojej rodzinnej gminy. Stacjonuje niedaleko i ciska sobie wycieczki krajoznawcze. Jak to bywa przy takich spotkaniachstrzeliliśmy jakieś tam „napoje izotoniczne” i wbiliśmy na prom. Dalej nasze drogi się rozjechały a moja poprowadziła do Gdańska, Sopotu i Gdyni. Żadnego zwiedzania. Cel na najbliższa godzinę to kupno biletu powrotnego z Gdyni na Łódź Widzew. Bałamucę sporo czasu, tracę sporo nerwów ale wyjeżdżam z trójmiasta a jest już grubo po 21 wszej. Cisne nocą lokalnymi drogami do celu, do domków turystycznych Pana „Ryszarda”. Miły gość bywam tam sporadycznie na spontanie więc liczę że i tym razem znajdę jakiś nocleg. Jadę. Zmęczenie daje się we znaki ale cisnę. Powiedziałem sobie że będę dziś na miejscu to będę. I na posesję wpadam 23.55. Udało się! 280 km z sakwami namielone. Ale to nie koniec szczęścia. Po szybkim telefonie który wykonała jedna z turystek która na szczęście o tej porze wyszła na szluga (w zastępczym telefonie nie zaimportowały mi się kontakty z karty) gadam z Panem Ryszardem. Łapę jeden nocleg na ukojenie po trasie. Potem zamawiam jeszcze 3 noclegi żeby porozkoszować się szumem fal, piwkiem i łażeniem brzegiem morza. Właściciel wypożycza wynajmuje też kajaki więc za pomoc przy ich załadunku i rozładunku miałem rundkę kajakiem po Bałtyku za free. Także od pierwszych dni plażingu już aktywnie.


przy polu wypadł mi śpiwór, kierowniczce pola musiałem tłumaczyć że zaraz go podniosę i że z daleka jadę i w ogóle...wysłuchała, dobra kobita, jesteśmy w kontakcie


fota ze znakiem obowiązkowa


smażalnia ryb w Lidzbarku


oranżeria Krasickiego


strzał z promu na Wiśle w Mikoszewie


i po drodze spotkany ziomek z mojego hajmatlandu stacjonujący nieopodal i ciskający po okolicy, obowiązkowe elektrolity pękły
---------------------------------------------------------------
kilka kadrów z relaksu

oczekiwane morze czyli absolutny cel celów


...


tu się na dysc miało


zima w tym roku będzie sroga nad Bałtykiem, morskie ssaki już zaczęły tłuszcz gromadzić...


strzał przed wodowaniem, neopren i kamizelka ratunkowa, taki chojrak jestem!!! Pierwszy raz na kajakach więc podjarka była a i pływania grubo ponad godzinę


czill out z piwkiem do pyszczka


wieczorne szwendanie


kolejny spacer


i dalej brzegiem


Kategoria objazdówka 2017


  • DST 144.70km
  • Teren 10.00km
  • Czas 06:52
  • VAVG 21.07km/h
  • VMAX 43.00km/h
  • Podjazdy 956m
  • Sprzęt Cube Analog
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 5 objazdówki

Niedziela, 13 sierpnia 2017 · dodano: 20.08.2017 | Komentarze 2

Zamykam drzwi do lokalu, dziękuję za nocleg, wbijam się w spd i cisnę na Śniardwy. To kolejna rzecz będąca szeroko pojętym celem wyjazdu. Droga bez ekscytujących przygód czy też widoków. Dojazd do Śniardw ciekawy krajobrazowo. Widok łódek, spokojna toń, temperatura sprawiły że nie chciało się wyjeżdżać z tej sielanki. Ale trasa rządzi się swoimi planami więc tnę na Mikołajki zajebistą drogą z kostki. Tu wytrzęsło mi dwie plomby a obraz bez alkoholu zaczął przyjemnie falować. Gdy droga się ustabilizowała i odzyskałem stabilność w oczach, wpadłem jeszcze na rezerwat jezioro Łuknajo które to jestnajwiększą w Europie ostoją łabędzia niemego. I faktycznie. Było cicho jak makiem zasiał. Zadając sobie pytanie czy na łabędzia niemego woła się językiem migowym pocisnąłem na Mikołajki. Obowiązkowa fota roweru opartego o znak z nazwą miejscowości. Klimat wydawał się wszechsielski, dopiero po pokonaniu metrów paru moim oczom ukazała się zakorkowana Warszawa z kierowcami z zimnym łokciem i muzyką „ umcyk, umcyk ruda tańczy jak szalona”. Azymut obrałem taki by jak najszybciej ominąć ten lokalny folklor. Dotarłem do Mrągowa i ta miejscówka przypadła mi do gustu, zdecydowanie cichsza i mniej ordynarna. Na wjeździe do miasta ciągnął się za mną wolno mały sznurek aut. Z któregoś z nich usłyszałem pomruk niezadowolenia wyrażony gromkim „ nie masz na sobie kamizelki chuju!!!”. Po czym minęła mnie 120 letnia Tavria z wychyloną przez okno, na oko 50 letnią blondyną z ogorzałą twarzą (słowo „o gorzała” użyte z premedytacją). Ach! Ale mimo tego zgrzytu mieścinę wspominam pozytywnie. Dalej tnę na Lidzbark Warmiński. Nocleg na dziko, jeden z ciekawszych ever. Spoko widok na sen, spoko widok na rano. Spoko.


Ośrodek Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych w Bemowie Piskim - przystanek jakże tematycznie zdobiony...


... i z przesłaniem


dalej w trasie na Śniardwy


malownicza droga prowadząca nad jezioro...


...Śniardwy i satysfakcja że się tu dotarło


lokalne jednostki pływające


droga nad jezioro Łuknajno


jezioro Łuknajno


wjazd do Mikołajek zapowiadał sielankę...


...nic bardziej mylnego -  Mikołajki w szczycie


i dalej już tylko krajobrazy do podziwiania


kraina 1000 jezior - to było 11 które naliczyłem, jadę dalej


dla takich widoków warto wytapiać się w słońcu na trasie


mleczna kozica mazurska


free style na ostatnim noclegu na dzikusa


spust pracuje


mazurskie warkocze


obok było tokowisko żurawi, na niebie latały takie sztukasy


dla potomności


strzał przed snem








Kategoria objazdówka 2017


  • DST 159.05km
  • Teren 15.00km
  • Czas 06:53
  • VAVG 23.11km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Podjazdy 665m
  • Sprzęt Cube Analog
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 4 objazdówki

Sobota, 12 sierpnia 2017 · dodano: 20.08.2017 | Komentarze 2

Spadam z ze szlaku a razem ze mną telefon. Po pobudce i zebraniu namiotu telefon wziął się i spadł na betonowy wyjazd na chodnik. I mało tego obrażony na maksa przestał cokolwiek wyświetlać. Kurs na Białystok i lece szukać serwisu GSM lub jakiegoś lombardu. Naprawa tela około 70 zeta. Najtańszy „jakiś” fon 90 ziko. Biorę fona, korzystam z uprzejmości pana lombardzisty, ładuje power banka oraz tela i kierując się wskazówkami wbijam na białostockiego kebaba. Biorę dużego i męczę go jakieś 30 minut na placu, podziwiając lokalnych bezdomnych siedzących naprzeciwko na ławce. Nie wiedziałem że wziąłem porcję dla 3 osobowej rodziny więc z częścią tego tureckiego wynalazku pomogły uporać się gołębie. Wracam, łapę za fanty z lombardu, cisnę dalej zadowolony że mam kontakt ze światem. Ironia. A przecież jechałem żeby odciąć się od świata…weź tu dogódź człowiekowi. Trasa bez rewelacji. Traktowałem ją jako tranzyt od punktu A do punktu B. Koniec końcem wylądowałem w Grajewie i tu już nie widziałem perspektyw na rozbijanie namiotu. Po krótkiej telekonferencjii pomocy ze strony mojej kochanej towarzyszki podróży stacjonującej w domu łapę penthouse za 30 zeta i się biorę za potrójne mycie po trasie.


klimatów ciąg dalszy


ciąg dalszy


dzieci w Białymstoku mają poszanowanie dla natury


Biebrzański PN

penthouse, pierwszy nocleg na legalu


taras przy penthousie


kuchenka działała w systemie zero-jedynkowym, brak regulacji więc gotowanie szło ekspresowo


Kategoria objazdówka 2017


  • DST 152.01km
  • Teren 35.00km
  • Czas 07:31
  • VAVG 20.22km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Podjazdy 679m
  • Sprzęt Cube Analog
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 3 objazdówki

Piątek, 11 sierpnia 2017 · dodano: 20.08.2017 | Komentarze 2

Dzień upłynął na śmiganiu po szlaku Green Velo. Oznakowanie jak dla mnie intuicyjne, widoczne, czytelne, gustowne i co najważniejszej jeszcze stoi. Nie zauważyłem żeby komuś przydała się tabliczka jako doskonałe miejsce na wlepe typu „Arka Gdynia królami podlasia” czy „ŁKS popija wódkę oranżadą w proszku”. Na odcinku jaki robiłem czyli od Terespola do Hajnówki trzeba było się natrudzić żeby źle jechać. A że lubię się trudzić to zboczyłem z trasy i to tylko dla tego że posłuchałem śladu na nawigacji a nie kierowałem się oznaczeniami szlaku. Ale błąd szybko wychwycony i po małej rundce na okrętkę już sunąłem po szlaku. Przeprawa promem na Bugu klepnięta. Klimatyczna wręcz kameralna przeprawa barką napędzaną siłą ludzkich mięśni. Fajna robota. Cały dzień na słońcu i tylko w te i wewte. Pan na barce nucił sobie jakąś pieśń i niewieście co to korale jej do Bugu wpadły ale jaki był z tego morał już nie doczekałem. Kilka atrakcji typu odkrywkowa kopalnia kredy (fascynująca biała dziura w ziemi) czy Grabarka wyhaczone. Las krzyży stale powiększający się na świętej górze Grabarce robi szczególne wrażenie. Przynoszą je tu prawosławni pielgrzymi a za każdym krzyżem kryje się czyjś ludzki los. Ponoć jest tam już ponad 7000 takich losów. Na trasie trafiłem także na kilka form twórczych pochodzących z festiwalu Landart. Ciekawa inicjatywa, na pewno urozmaica jazdę i powoduje że na każdym przystanku zdjęciowym pot coraz bardziej zalewa facjatę. W pewnym momencie szlak prowadził w pizdu piaszczystą drogą, potem kamieniami a na koniec jeszcze większym piaskiem ten odcinek z prędkością 9 km/h najbardziej odcisnął się na moich 4 literach. Ale uff, w końcu pokonany. Ruch znikomy, podjazdy, zjazdy, klimatyczne zabudowania, wyrastające niebieski cerkwie, punkty widokowe, to wszystko powodowało że jazda była mega przyjemna dla oczu. Tu nie ma nudy Panie! Tu się jeździ. Teraz mam porównanie polskiej trasy z niemiecką reprezentacyjną trasą Odra-Nysa i stwierdzam że „lepsze bo Polskie”. Niemiecka trasa cała niemalże wyasfaltowana, ładnie przeprowadzona jednak momentami nudna jak moda na sukces oglądana w zwolnionym tempie. Green Velo zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Być może jest to opcja aby przejechać szlak w przyszłości od początku do końca. Zobaczymy.


...


Wojciech


urokliwe cerkwie, miło zobaczyć coś takiego na trasie


w oddali Białoruś


pierwsze dzieło festiwalu Landart


buty symbol drogi, trupięgi, wiele znaczeń


kobiety ze słynnych obrazów stylizowane na nowo...jak wyguglam która to panna wtedy dopiszę


może Narodziny Venus na polu


jakby Dama z gronostajem, ale na polu to raczej z jakaś kuną albo lisem powinna być


Dziewczyna z perłą...idealnie by było jakby miała czteropak żywca jeszcze


kolejna instalacja przestrzenna Landart "Migracja" - Jan Sajdak


meandrujący Bug, na żywo wygląda zdecydowanie lepiej


przeprawa promem ale bez promu, zby niski poziom wody, nie czekałem na opad, wyciąłem dalej na drugi prom


drugi prom, i chłopaki pracujące w systemie w te i wewte


Mielnik - odkrywkowa kopalni kredy


Grabarka


Grabarka


Grabarka


trasa tylko z pozory wyglada na "piece of cake", piach i głęboki piach robią dobrą robotę


wjechałem do Hajnówki ale tam tam ruch na maksa, w czasie szukania noclegu na dziko taki strzał


Kategoria objazdówka 2017


  • DST 189.97km
  • Teren 3.00km
  • Czas 08:26
  • VAVG 22.53km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Temperatura 34.0°C
  • Podjazdy 486m
  • Sprzęt Cube Analog
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 2 objazdówki

Czwartek, 10 sierpnia 2017 · dodano: 20.08.2017 | Komentarze 3

Trasa dalej wiodła asfaltami, mało to przyjemne ale skuteczne w szybkim przemieszczaniu się. Cel to dojazd do Terespola i wbicie się na Green Velo. Czemu do Terespola? Nie wiem. Nazwa wydawała mi się egzotyczna i chciałem zobaczyć jak ta miejscowość wygląda na żywca, od cała filozofia celu. Tutaj już odbiłem na GV i od razu oddech. Temperatury nadal w granicach 30-35 st. Pierwsze kaemki trasy spodobały mi się. Nieuczęszczany asfalt wijący się wśród lasów dających przyjemny cień, sporo swojskich widoków, podjazdów. Nocleg znaleziony dopiero za szóstym razem. Każda drożyna która obiecywała spokojne miejsce z ładnym widokiem okazała się prowadzić do jakiegoś gospodarstwa. Po półtorej godzinie lokum znalezione. Dziś kimka na skraju młodnika a pola. Cisza, spokój. Rano jedynie rolnik który akurat tamtędy przechodził spytał czy komary w dupę nie gryzły. Ot. Tyle to znajomości zawartych dnia tego.


nie wiem co to za chatka ale wyglądała na wartą postoju


Terespol klepnięty


wbitka na Green Velo i czytelne oznaczenia co jest pięć


MOR - podoba mi się ta infrastruktura


cichy asfalt na GV daje spalonym słońcem wytchnienie


Kategoria objazdówka 2017


  • DST 170.41km
  • Teren 5.00km
  • Czas 06:45
  • VAVG 25.25km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 34.0°C
  • Podjazdy 704m
  • Sprzęt Cube Analog
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień 1 objazdówki

Środa, 9 sierpnia 2017 · dodano: 20.08.2017 | Komentarze 2

Początek realizacji planowanej trasy. Sakwomat dymał krajówkami, wojewódzkimi i innej maści asfaltami. Żar lał się z nieba, 36 st. C napoje w bidonach dalekie od letnich. Woda szła litrami a rower cisnął w pocie czoła kolejne kilometry. Cel na dziś do dojechać jak najdalej. Udało się za Górę Kalwarię i dalej za nią do pięknie brzmiącej miejscowości Parysów znaleźć nocleg na dzikusa. W pewnej chwili zwątpiłem w miejscówkę bo wydawało mi się że lokersi w jakimś zabytkowym pojeździe typu Polonez się gapią na mnie ale…skoro ja się na nich nie gapiłem to znaczy że nie odwzajemniliśmy chęci poznania się. Choć noc spędzona z pewnym niepokojem bo cóż jeśli lokersi będą chcieli późnym wieczorem oglądać jak się umeblowałem w namiocie. Nie przyszli, nie jestem zawiedzony.


pierwszy przystanek w grójeckich sadach


Wisełka na wysokości Góry Kalwaria


nadal ta sama Wisełka nadal Góra Kalwaria


Kategoria objazdówka 2017