Jadę! Nikt nie zrobi tego za mnie!

Info

Ten blog i rower prowadzi axass z miasteczka Gałków Mały. Na razie mam przejechane 201951.93 kilometrów w tym 10401.71 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.78 km/h.
Więcej o mnie.

------------------------------------------ Follow me on

------------------------------------------

2012

2013

2014

2015

2016

2017

2018

2019

2020

2021

2022

----------------------------------------------

---------------------------------------------- Realtime Website Traffic ----------------------------------------------

Znajomi

wszyscy znajomi(7)

Moje rowery

Accent Peak 29 45997 km

Cube Analog 78830 km

Accent Volt składak 30992 km

Planet-X 35372 km

Giant 10613 km

Cube Analog

Kalenji Ekiden One 732 km

Kalenji Kiprun Trail TR 560 km

Wykres roczny

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2021

Dystans całkowity:	2616.91 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:	108:38
Średnia prędkość:	24.09 km/h
Maksymalna prędkość:	55.44 km/h
Suma podjazdów:	15368 m
Maks. tętno maksymalne:	198 (104 %)
Maks. tętno średnie:	155 (82 %)
Suma kalorii:	92495 kcal
Liczba aktywności:	40
Średnio na aktywność:	65.42 km i 2h 42m
Więcej statystyk

DST 318.42km
Czas 11:39
V_AVG 27.33km/h
V_MAX 42.84km/h
Kalorie 11807kcal
Podjazdy 891m
Sprzęt Accent Peak 29
Aktywność Jazda na rowerze

Dwie Wieże na szczęście bez Oka Saurona...

Niedziela, 9 maja 2021 · dodano: 09.05.2021 | Komentarze 3

Niedzielna wyrypa czyli „Dwie Wieże bez Oka Saurona”. Dzięki uprzejmości google maps udało się zlokalizować w okolicach Konina dwie sympatyczne wieże widokowe. W tej sytuacji nie pozostawało nic innego jak przygotować trasę i zdobyć owe dwa przyczółki widokowe. Wypad był też dobrą okazją do sprawdzenia siebie i sprzętu przed nadchodzącymi zawodami. Obciążyłem się nadprogramowo. Biorąc pod uwagę piękną słoneczną pogodę dorzuciłem jeszcze kurtkę przeciwdeszczową i ocieplacze na buty. Generalnie mógłbym założyć w terenie komis z używanymi ubraniami rowerowymi. Rower utył do 16,5 kg. Tak zapakowany po kokardę wypadłem z wiatrem na trasę. 130 km km do pierwszej wieży w Paprotni weszło szybko i sprawnie. Tutaj na prośbę napotkanego ojca z synem użyczyłem roweru do zdjęcia. Przyjechali na wycieczkę rowerową samochodem i chcieli mieć pamiątkę z wycieczki lecz mieli tylko jeden rower (czego nie rozumiesz?:P) Potem chwila kluczenia lasami do drugiego widokowego bastionu na Złotej Górze z którego rozciąga się fenomenalny widok na okoliczne lasy i miasteczka. Widać stąd dwa centra energetyczne czyli elektrownię Pątnów oraz Licheń :P. Od tej miejscówki zacząłem drogę powrotną, już mniej kolorową bo pod wiatr. Po kilkudziesięciu kilometrach gdyby nie dosładzanie Pepsi z pewnością byłaby odcinka. Ale terapia pomogła i można było cieszyć się jazdą. Żeby nie wracać aż tak jałowo postanowiłem nadrobić trochę drogi i dozbierać w okolicach Poddębic zaległe folkowe przystanki. Ostatnia piątka polnych malowideł, choć dość mocno rozstrzelona, padła moim łupem więc wracałem już jako „rowerowy kustosz”:P. Ostatnie kilkadziesiąt kilometrów takie ja lubię czyli w miękkich barwach zachodzącego słońca. Siły wydrenowane do maksimum, do ostatniego żelka, do ostatniej kropli z bidony. 318 km namielone, 4 nowe gminy w kolekcji i jedno padnięcie na pysk.